Tadeusz Kwiatkowski - Cugow
Pamięci Piotra Kuncewicza - Rapsodium żałobne
Szliśmy pochyleni
Jakby uderzył nagle
Śmiercionośny monsun
przemijania
przystrojony w dostojne szaty
granitowej urny
Przepływałes na drugi brzeg
Acheronu
płynącego przez opuszczone
oliwkowe sady
pola nie obsiane
soczystym ziarnem lata
znikające
w podziemnych grotach
Szliśmy cisi
I pokornego zadumania
powązkowskimi alejkami
mijając obustronny orszak
słynnych nazwisk
które jak otwarty słownik
narodowej historii
upraszały o jedno jedyne
muśnięcie okiem
Przesłego czasu
jeszcze nikt nie odmienił
nawet przez przypadk
najgorętszego serca
i stentorowej pamięci
Miało być skromnie
I było tak jak chciałeś
Twoja Pani przytuliła policzki
do prostej drewnianej trumny
a my odprawiliśmy godzinne czuwanie
w kaplicy
na ławce rezerwowych
Potem czterej czarni panowie
powieźli Cię w Wielki Ogień
w który każdy z nas wejdzie
biblijnym krokiem
w ten bursztynowy czas
w tę krainę oczyszczenia
ze szlamu życia
z ostatniego popiołu
dobrych i pochmurnych godzin
Trudno jest pisać
Gdy mierzi czas przeszły
A pióro wytrąca z ręki
Summe rachunku nieprawdopodobieństwa
z bezwzględną
cyfrą Absolutu
zwaną Tanatos
Byłeś roztańczonym płomieniem
Na całą szerokość roztwartych ramion
Najkrótszą drogą do ludzi
Maluczkich i wielkich
Z wyciągniętą bez względu
Na pogodę ludzkich małości
Prawicą
Chciałes atlasowym tropem
Dźwignąc na barkach pół świata
I poszybować z nim
Do bram błękitnego Edenu
Ale często Twoja ciepła
Przyjazna dłoń
Zawisła w próżni
Nad tą posępną ziemią
Wysyconą do bólu
Próchnem
Nie znoszącym śpiewu
Rajskich ptaków
Porannych treli skowronka
I pianiassima wiatru
W koronach
Królewskich topoli
Umyślili kalikanci milczenia
Wyciszyć Twoją wielkość
Studzwonną legendę
Przysłonić woalem
Banalnych nowinek
W szklanej klatce
Renegatów uczucia
Cicheńko zawodzić
A płachty kłamliwych
Gadzinówek wynurzać
W gaszonym wapnie
Żeby żadne słowo
Nie dożyło świtu
Ale taki jest porządek
Poetyckiej rzeczy
Moralny Kodeks płazów
Wielkość to kłopotliwy atut
Geniusz i talent porażają miernoty
I zamiast znaków pamięci
Perpetuum Silencium
Śpij spokojnie Piotrze
Bolesna a jakże cudownej jest
Przemijanie
A najwspanialsze niechyne
Zapomnienie
Ono dotyczy każdego z nas
Ucieleśnionych gramatyką krajobrazu
Przeszumimy północnym wiatrem
Naszych wierszy
Niebotycznym słowem
Błękiten wzruszenia
Twoje księgi zdobione górną myślą
Czuwają w naszych domach
Jak oliwne lampki
Przy obrazach matki
W wiejskich chatach
Nawet późni wnukowie nasi
Będą spijać ambrozje słowa
Dojrzałe wino obrazu i stylu
Urodę przenikania w ludzkie dusze
Klarnowność błyszczącej myśli
Wniebowstąpienie uczuć
Wpisane głębokim rytem frazy
W paletę Twoje wysokogórskiego serca
Byłeś nam przyjacielem
A każdemu bratem
I nawet poetyckie niemowlę
Znajdowało u Ciebie posłuch i szacunek
Kochałeś ludzi szerzej niż rozwiana
Na wietrze jak sztandar epoki
Młodopolska peleryna
Byłeś szczęśliwy wysokością lotu
A gwarząc przy szklenie z braćmi słowa
Przekraczałeś wszystkie pojęcia i mity
A w ciszy mozolnego dnia i nocy
Z benedyktyńskim uporem
Pokonywałeś opory słowa
Zmuszając do uległości każdy dźwięk
Wielki Mistrzu wszelkich zagadek życia
Płynący z każdym dniem
W Krainie Doskonałości
Pozdrowiony bądź
Po tej Drugiej Stronie Błękitu
Gdzie Pieśń zawsze Ujdzie Cało
2007-12-13
Wspomnienia związane z poetą, zdjęcia, filmy, opisy, opowiadania, relacje.
Znałeś Tadeusza? Podziel się z innymi swoimi wspomnieniami.
Reportaże, wywiady i wszelkiego rodzaju wzmianki o poecie oraz Fundacji w czasopismach.