Huzary, pięknie prezentujący się na koniach Lubelskiego Klubu Jeździeckiego, przyjechali do Lublina z pułku Radetzky'ego w Papa na Węgrzech. Ten reprezentacyjny pułk liczący 40 koni, jest jednym z 14, jakimi dysponuje armia węgierska. Huzarzy występują w mundurach z czasów Cesarstwa Austro-Węgierskiego.
ADWOKACI W ROLI LWOWSKICH ULICZNIKÓW
Jeśli szanowany mecenas, radca prawny, szef poważnej firmy, właściciel hotelu czy profesor w liceum wygląda jak ulicznik i zwyczajny łobuziak to znaczy, że upadają autorytety i świat się kończy. Taki przypadek wydarzył się w nocy z piątku na sobotę w hotelu Europa na Balu Batiarów Lwowskich. Na szczęście o poranku wszystko wróciło do normy.
Co robi ułan i poeta, kiedy wspólnie spotkają się na balu? To samo co zawsze, tylko bardziej uroczyście, czyli piją wódkę, mówią wierszem salutują, strzelają obcasami, wznoszą toasty, tańczą do białego świtu, jedzą, pają i śpiewają. Oto najkrótsze sprawozdanie z balu ułanów i poetów, zorganizowanego przez Dworek Grafa i Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa. Była to najbarwniejsza impreza karnawałowa tej nocy. Bal rozpoczął się od ceremonii powitania honorowego gościa, rotmistrza Aleksandra Onyszko, który przybył wraz z małżonką.
Tadeusz Kwiatkowski-Cugow jest w pejzażu Lublina, niczym Brama Krakowska. Prawie tak samo duży i okazały, choć znacznie młodszy - w tym roku ukończył zaledwie 60 lat. Cugow może budzić wiele skojarzeń. Niektórym przypomina trochę Jana Onufrego Zagłobę, bo i cieleśnie jakby jakiś podobny i dowcip ma równie ostry, a i łykiem miodu pitnego nie pogardzi.
Z okazji Dnia Zwycięstwa na sobotni wieczór do Nowego Grafa wkroczyły nieregularne oddziały Armii Czerwonej pod wodzą marszałka śródpolnego Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa. Jak za dawnych lat witały je sztandary, transparenty, rewolucyjne pieśni i przykryte gazetami stoły.
Ta rodzinność to nie tylko wzajemne relacje uczestników z kraju i zagranicy, ale także autentyczne od wielu lat zaangażowanie całego polsko-greckiego klanu Chadzinikolau. Głównym organizatorem i przewodniczącym festiwalu jest poeta i tłumacz, autor wielu książek, animator życia kulturalnego Nikos Chadzinikolau, prezes oddziału ZLP w Poznaniu. To on co roku uparcie i skutecznie kołacze we wszystkie możliwe drzwi, za którymi można zdobyć środki na imprezę.
W "Poznańskim Pegazie" napisano m.in.: "Jeśli w stolicy polskiego pozytywizmu co roku dochodzi do skutku światowy zlot poetów, to zakrawa to na cud prawdziwy. Jak wiadomo jednak - cudów nie ma. I tak jest w przypadku Listopada. Stoi za tym człowiek. Ogromny sercem i duchem, jednak człowiek. Ludzka jego natura, nadludzkie możliwości...". Wspierają prezesa liczne poetki Helena Gordziej (sekretarz ZO ZLP) i Mirosława Prywer (skarbnik), które jednak trzymając się ziemi, piszą masę listów, wydzwaniają gdzie trzeba i pilnują dokumentacji.
Biblioteka Publiczna w Hamtramck, mieszcząca się przy 2360 Caniff, zaprasza na wieczór autorski poety, prozaika eseisty Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa. Spotkanie odbędzie się w sobotę, 29 lipca o godzinie 6:00 wieczorem. Piotr Kuncewicz w "Leksykonie polskich pisarzy współczesnych" napisał: "Cała Polska literacka zna Naturalnie Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa..." I wystarczy spojrzeć na biografię poety, aby się przekonać, że rzeczywiście, w prawie każdym zakątku Polski, Tadeusz Kwiatkowski Cugow pozostawił "cząstkę siebie", zostawił wspomnienia swoich dokonań, akcji, spotkań, twórczości.
Miejsce akcji: Urząd Wojewódzki w Lublinie, czas: południe, wykonawca: wędrowny poeta Tadeusz Kwiatkowski Cugow, cel: bliżej nie określony. To co wiemy, powiemy. Otóż poeta nijak nie może się zgodzić z decyzją wojewody lubelskiego, który odwołał dyrekcję Teatru w Budowie. Poeta uważa, że wojewoda nie kocha teatru, co udowadnia tą decyzję po raz wtórny. (Pierwszy dowód w zwolnieniu Andrzeja Rozhina, b. dyrektora "Osterwy").
19 grudnia 1996 roku w gościnnym Dworku Grafa odbyło się spotkanie z lubelskim dziennikarzem i znanym poetą Tadeuszem Kwiatkowskim-Cugowem, który przedstawił swoją nową poezję - Cugoff Vodkę, czyli wódkę poetów i ułanów.
Jeszcze parę miesięcy temu rozmawialiśmy swobodnie, nie podejrzewając, że to co najgorsze, o czym człowiek nie chciałby wiedzieć, wisi nieuchronnie nad nami. Każdy z nas marzy, żeby w jednej sekundzie - bez bólu, cierpienia, w spokoju i w zgodzie z minionym czasie przemieścić się w ten ostateczny wymiar, rozpłynąć w kosmosie i dobić do tego miejsca, gdzie nasz początek.
Rzeczywiście jednak nieubłaganie prowadzi nas według indywidualnego scenariusza w ten eschatologiczny świat, każdemu wyznaczając inną drogę, każdemu osobną pamięć.
Rotmistrz Wacław Zawada, niegdyś kawalerzysta 21 pułku, ma już 90 lat. ale jak co roku uczestniczył wczoraj w wigilii Ułanów i Poetów na pl. Litewskim. Tyle że tym razem nie na koniu, lecz pieczo.
Przed wojną służył w pułku w Równym Wołyńskim. Brał udział w słynnej szarży pod Mokrą, w walkach Puszczy Kampinowskiej oraz w bitwie pod Łomiankami, gdzie dostał się do niewoli. Wigilię 1939 r. przyszło mu spędzić w obozie jenieckim w Gryfinie.
Na karnawałowym balu w Nowym Grafie w sobotę bawiły się gwiazdy palestry, lekarze i biznesmeni. Rolę wodzireja wziął na siebie Tadeusz Kwiatkowski-Cugow występując jako mecenas zabaw i konkursów.
Dyskretny urok palestry podkreślały szałowe kreacje pań - dominowały długie suknie - i smokingi oraz muszki panów. Podczas trwającej do rana imprezy nagrodzono najbardziej zasłużonych balowiczów i organizatorów życia towarzyskiego.
Międzynarodowy Kongres Poetów z Tadeuszem Kwiatkowskim-Cugowem, księciem lubelskich poetów i Prezydentem Kongresu Poetów Świata "Arcadia" w Lublinie rozmawia Jan Marx.
W dniach 21-23 września 1994 roku odbył się w Lublinie I Międzynarodowy Kongres Poetów zwołany z inicjatywy Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa, na który przybyli poeci z Grecji, Iraku, Japonii, Litwy, Niemiec, Polski, Ukrainy, Węgier, Włoch i Stanów Zjednoczonych.
Coroczny Bal Cugowa rozpoczął się tak malowniczo, jak tylko Mistrz Ceremonii, Tadeusz Kwiatkowski Cugow potrafi to sprawić. Goście, którzy w piątkowy wieczór 26 stycznia 2001 r. przybyli do "Nowego Graffa" w Lublinie, powitani zostali przez samego Cugowa, który ubrany w mundur radzieckiego celnika osobiście kontrolował wszystkich przybywających. Pod bacznym okiem surowego radzieckiego funkcjonariusza miękł każdy. Ale kapitan? major?, był tego wieczoru łaskawy dla wszystkich i prawdziwie celnicze pieczątki lądowały w każdym zaproszeniu - paszporcie.
.."Szczęście nie zależy od metrażu mieszkania ale od metrażu serca..."
Pięcioletni Piotruś i dwunastoletni Karol to dwór księżnej Marii. Tadeusz Kwiatkowski-Cugow w tej rodzinie - jak sam o sobie mówi - to lud.
Jesteśmy w mieszkaniu poety, wielkiego duchem i ciałem: 105 kg wagi i 185 cm wzrostu. Ponieważ większy pokój ma 12 metrów kwadratowych, a mniejszy 8 metrów kwadratowych - w swoim domu porusza się jak olbrzym.
W większym pokoju przy dwóch dłuższych ścianach stoją regały z kilkoma tysiącami książek i dwie rozłożone kanapy do spania. Na ścianach wiszą dwa duże obrazy, których tematyka jest zgodna z upodobaniem pana domu. Na jednym z nich jest kopia obrazu Kossaka "Bitwa pod Samosierrą" - pamiątka po ojcu, a na drugim - jako że nasz poeta ma etos wesołka - darowizna przedstawiająca butelki i owoce leżące na stole.
Nie jest lekko, a mimo to (a może właśnie dlatego) ludzie chcą się bawić. Tym bardziej że karnawał w pełni. Niepowtarzalny styl szalonych imprez wypracował poeta, skandalista, bywalec, koneser, a zarazem mąż i ojciec Tadeusz Kwiatkowski-Cugow. Jego przyjaciele, nie mylić z wierzycielami, spotkali się w miniony piątek na balu w Nowym Grafie.
Urodziłem się w Wilnie w 1940 roku przy ul. Uniwersyteckiej 4. I żyję nadal. Reszta jest milczeniem - mówi o sobie Tadeusz Kwiatkowski-Cugow. Nie jest to do końca prawda, bo właśnie do księgarń trafiła płyta z jego kolędami
"Cała Polska literacka zna naturalnie Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa..." - stwierdza Piotr Kuncewicz w Leksykonie polskich pisarzy współczesnych. Od 35 lat związany z różnymi periodykami, ożywia prasowe lampy szczyptą nadrealistycznej groteski lub upiększa je - emocjonalną w swym duchu - poezją. Jego twórczość sprawdza się również w formie mówionej, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z wieczorem poetyckim czy happeningiem.
W pełni potwierdził się przypisywany Tadeuszowi Kwiatkowskiemu-Cugowowi przed laty status "wrażliwca", czyniący zeń artystę - niespokojnego ducha. Ten wewnętrzny niepokój wciąż znajduje wyraz w kolejnych wcieleniach i kreacjach poety. Jednak w każdym z podjętych przez Cugowa działań obecna jest wrażliwość, stwarzająca wciąż nowe postacie afirmacji życia.
Wigilia z piórem i szablą
Już po raz szósty na swojej wigilii, wczoraj w Lublinie spotkali się ułani i poeci. W samo południe na pl. Litewskim, przed płytą Grobu Nieznanego Żołnierza odbył się apel poległych z udziałem dyplomatów z Węgier, dowódców formacji wojskowych i mieszkańców miasta.
Portrety z pasją
Człowiek orkiestra. Rosyjska dusza. Błazen i prześmiewca. Tropiciel głupoty. Prezydent Międzynarodowego Kongresu Poetów "Arcadia". Ojciec chrzestny lubelskiej wódki ułanów i poetów. Autor przepięknych wierszy dla swoich dzieci. Przez Wacława Oszajcę uznany za "klasyka". Książę poetów lubelskich i światowych. Cugow. Kwiat. Tadzieńka. Czyli Tadeusz Kwiatkowski-Cugow.
Korzenie
Rodzice Tadzia poznali się w Wilnie. Tam w 1940 r. urodził sie przyszły książę lubelskich i światowych poetów. W 1945 r. lutowym transportem deportowani zostali do centralnej Polski. Zamieszkali w opuszczonym garażu we Włocławku. Od zimna i snu na słomianych matach, rozłożonych na betonie, nabawił się w wieku sześciu lat poważnej choroby, która skończyła się niemalże śmiercią kliniczną. Odratowano go z pomocą sprowadzonej ze Stanów penicyliny. Mówi, że wtedy po raz pierwszy mu się udało.
Goście byli wspaniali, stół imponujący, trunki przednie, tańce i zabawa znakomite. Jedym słowem drugą już Galę Bankietową Help Disco, IDV, Kuriera należy uznać za imprezę godną nazwy co - podbudowani opiniami uczestników - stwierdzamy nie bez nuty satysfakcji.
Na zaproszenie Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej gościł w Brzeski pisarz Andrzej Grabowski, którego twórczość fascynuje i wciąga duże grono dzieci i młodzieży. Podczas spotkania wręczył on także nagrody uczestnikom turnieju recenzentów i ilustratorów.
O odwiedzinach w tym mieście poetów z Polski i zagranicy, przebywających na XXIV Międzynarodowym Listopadzie Poetyckim w Poznaniu, można mówić tylko w superlatywach. Zarówno młodzież, organizatorzy spotkań jak i sami literaci imprezę ocenili bardzo pozytywnie.
Intensywne przygotowania związane z realizacją, mającego po raz pierwszy w tym mieście, odbyć się zjazdu polskich i zagranicznych poetów dobiegają końca. Już jutro do Śremu przyjadą długo wyczekiwani uczestnicy XXIV Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w Poznaniu.
Literaci gościli u młodzieży
Pierwszy raz gminę Śrem odwiedzili poeci z Polski i zagranicy, przebywający na XXIV Międzynarodowym Listopadzie Poetyckim w Poznaniu. Zarówno młodzież, organizatorzy spotkań, jak i sami literaci, imprezę ocenili bardzo pozytywnie. Zapowiedzieli również, że w przyszłym roku, z równie wielką przyjemnością, przyjadą ponownie.
Poeci z FS witają poetów z Pafawagu, Cegielskiego i Ursusa - pokrzykiwał z wnętrza betonowego kręgu do uczestników II Międzynarodowego Kongresu Poetów główny organizator towarzysko-poetyckiej imprezy Tadeusz Kwiatkowski-Cugow.
Po tej strasznej wiadomości o nagłej śmierci Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa wracałem do domu z płaczem i bólem w sobie. Znając go tyle lat wiem, że nie życzyłby sobie nekrologów. Jeżeli tak, to byłby na nich ten jeden zapis: "Proszą o nie składanie bzdurnych epitafiów oraz kondolencji". Odszedł od nas w gąszczu kłopotów życia, które wszyscy przeżywamy w tym naszym dziwnym kraju. I teraz odpocznie sobie w Bogu. Żywotny pełen zawsze niespożytej energii i pasji twórczej, nadziany niesamowitym humorem, do końca nie umiał rzucać projekcję siebie w przyszłości. Właśnie pracował nad książką o nas, wagabundach i pijakach, włóczykijach i literackich snobach. Miała to być publikacja dobrze obmyślana, jej strzępami dzielił się z czytelnikami "Gazety kulturalnej".
Zmarł Tadeusz Kwiatkowski-Cugow, nagle 6 czerwca 2008 roku. Poeta, prozaik eseista, satyryk, inspirator niezliczonej ilości artystycznych zdarzeń, przyjaciel ludzi... Człowiek nieprzeciętny, nietuzinkowy, a można by powiedzieć, że unikatowy. To wielka strata dla polskiej kultury - a literatury w szczególności...
Fakty nie pytają nas o zdanie. O zgodę, albo o niezgodę.
Fakty po prosty zachodzą.
Potem fakty zamieniają się w słowa, słowa niosą fakty i oto nagle załamują się dachy, rozstępują podłogi i dusze pękają na pół.
W skrzynce emaliowej wiadomość od Andrzeja: "Dziś o 4:00 zmarł Tadeusz Kwiatkowski-Cugow".
Stoję przed ekranem, patrzę, patrzę, patrzę, widzę słowa - ale przecież nie widzę...
Wszyscy obawiają się śmierci, zostaliśmy bowiem stworzeni do życia, a nie do umierania. Kiedy jednak ludzie umierają, to najprawdopodobniej najpierw zamieniają się w drzewa, a dopiero później pochłania ich proch ziemi, ten swoisty dech życia pozaziemskiego, który tak naprawdę jest iskrą życia, siłą witalną, która uzdatnia człowieka do działania - tu, na Ziemi...
Mój wspaniały Przyjaciel, aktualnie w Detroit, a konkretnie w Hamtramick. Byłem tam, miód i wino piłem, i wróciłem szczęśliwy. Tego magistra inżyniera dobroci poznałem przed laty, jak funkcjonował u mnie jeszcze Jasiu Himilsbach, Kaziu Grześkowiak i inni. Przyszedł, już nie pamiętam z kim przesympatyczny student Rolniczej Akademii, w zgrywuśnej kraciastej czapce, pił amatorsko, ale za to profesjonalnie grał na gitarze i co niezwykłe, chciał każdemu w czymś pomóc. siedzą ludzie i gadają o różnych sprawach, a jednemu marzy się telewizor, innemu glazura. On słucha i nic nie mówi.
Odszedł Tadeusz Kwiatkowski-Cugow, ale w moim sercu pozostanie, jako wspaniały poeta... Pamiętam, jak byłem z grupą polskich poetów (ja- jako jedyny w tej grupie Czech - był też Estończyk naturalizowany w Polsce Aarne Puu) w 2002 roku - dzięki zaproszeniu poetki, Marii Mistrioti, w Chalkidzie i jak wracaliśmy przez Ateny, gdzie goszczono nas w Ambasadzie Republiki Polskiej. Tadzio zaimprowizował dwudziestominutowy poemat z prawidłowymi rymami i chyba w trzynastozgłoskowcu, na sposób dawnych greckich olimpijczyków. Cóż to była za uczta... co za wykonanie... Szkoda, że nie miałem przy sobie magnetofonu, żeby utrwalić ten jego niepowtarzalny występ.
W swoim życiu, bogatym w poznawczą pasję ludzkiego rodzaju, osobników o tym imieniu poznałem wielu. Choćby mój przyjaciel, chirurg, operujący mnie kilka razy i jak pamiętam nie znalazłem się ani razu w kostnicy, czy wybitny amerykański poeta, który mnie tak przyjmował u siebie w domu, że trudno mi nawet opisać słowami. I jeszcze kilku, może kilkunastu. I żaden z nich nie dostał biletu powrotnego w jedną stronę, a wszystkich pamiętam jako mężów zacnych . Rozumiem że to biblijne imię zobowiązuje, chociaż pierwszy rodzic nawykręcał nam numerów jabcokowych i teraz człowiek musi wysłuchiwać bełkotu niedorostków, plujących i fafluniących na wszystko i wszystkich. Temu wężowi też się należy kilka porządnych klapsów, bo cholera wie, czy kusił sam z siebie, czy też był zamieszany w jakąś aferę rolną czy telegraficzną.
Dopóki Troja
Ja już nie pytam o ulicę
Już wiem gdzie iść
I choć adres zmieniony
Z willi młodości
Na czynszowy dom
O posiwiałych
Ścianach skroni
Urodziłem się w Wilnie w 1940 roku przy ul. Uniwersyteckiej 4. I żyję nadal. Reszta jest milczeniem - ta lakoniczna informacja, jaką niegdyś Tadeusz Kwiatkowski-Cugow przekazał o sobie dziennikarzowi Kuriera, jest już nieaktualna. Tadeusz zmarł w nocy z czwartku na piątek po długich zmaganiach z ciężkimi chorobami.
W wieku 68 lat zmarł nagle Tadeusz Kwiatkowski-Cugow, poeta i prozaik, lubelski radny. Urodził się w Wilnie w 1940 roku. Pisał wiersze od 16 roku życia.
Tadeusz Kwiatkowski Cugow, zmarły przed tygodniem poeta, prozaik, eseista, barwna postać Lublina, przyjaciel ludzi, został wczoraj pożegnany przez rodzinę, świat artystyczny, władze i przyjaciół.
Miał 68 lat. Spędził je twórczo. Urodził się w Wilnie, ale mieszkał w Lublinie. Pisał wierszem i prozą. ale jak pisał!
Tadeuszowi C.K., memu motorycznemu druhowi i notorycznemu poecie
Spotkałem Tadeusza...
na placu z rodzinnych stron:
Litewskim-jak jego dusza
i polskim- jak jego dom.
Wybrałem się nad mazurskie jezioro Kisajno, tam gdzie Roman Polański kręcił część zdjęć do "Noża w wodzie" i tam też przeczytałem w "Trybunie" bardzo smutną i zaskakującą wiadomość o śmierci poety Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa. I wtedy przypomniałem sobie słynną frazę księdza Jana Twardowskiego: "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą". Zdążyłem Tadeusza serdecznie, po przyjacielsku ogromnie - nie bójmy się tego słowa - pokochać i mam wrażenie, że nie bez wzajemności, Uświadomiłem sobie jednak, że na przestrzeni kilku lat naszej przyjacielskiej znajomości spotkaliśmy się tak niewiele razy i tak niewiele razy mogłem zaczerpnąć z krynicy jego fenomenalnego dowcipu, humoru i pogody ducha, a także z bogactwa jego wiedzy o życiu.
W I LO im. Ziemi Kujawskiej z młodzieżą spotkał się Tadeusz Kwiatkowski-Cugow, autor wspomnieniowej książki "Stodólna 40". Barwne anegdotyczne opowieści sprawiły, że - jeżli nawet była - to szybko prysnęła bariera wieku.
Na skrzydełku czytamy biografię poety: Nazwisko: Kwiatkowski-Cugow. Data urodzenia: I połowa XX wieku, Znak zodiaku: Baran. Zawód: perypatetyk. Wykształcenie: prywatna pensja ciotki Repeleckiej... Orientacja estetyczna: serializm telewizyjny itp.; słowem prześmiewki z banalnych informacji biograficznych, tych wszystkich stereotypowych notek o życiu i twórczości.
Pod hasłem "Hej Cyganie" blisko 100 osób bawiło się w miniony piątek w hotelu Europa na trzynastym balu poety, animatora kostiumowych imprez i happeningów Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa.
Kontakty polsko-ukraińskie, pomimo szumnych deklaracji, to póki co jeszcze dzikie pola albo niezaorany ugór. Śmiałkowie próbują robić wypady w kierunku sąsiadów, a jednym z takich eskapad miała miejsce 1 i 2 lipca do niedalekiego Łucka. Z inicjatywy Stowarzyszenia Lubelski Klub Biznesu udała się tam grupa lubelskich twórców i artystów. I udowodnione zostało raz jeszcze, że kultura to nasz mocny produkt eksportowy.
W Komitecie Miejskim PZPR bawiono się w utworzonej tam restauracji o wdzięcznej nazwie Sabrina, inspirowanej imieniem modnej wówczas, seksownej piosenkarki. Karnet na bal do hotelu Unia kosztował aż 400 tys. zł. Na maratonie filmowym w Kosmosie kinomani obejrzeli "Emmanuelle" i "M.A.S.H.".
Świat jest jednym wielkim kalejdoskopem, gdzie nie spojrzysz, układ maleńkich szkiełek przyjmuje coraz to nowe kolorystyczne konfiguracje. W jednym kraju kończy się wojna, w innym, wydawałoby się najbardziej pokojowym, niespodziewanie wybucha. Tu były województwa, teraz będą powiaty. Wczorajszy minister czy dyrektor już nie urzęduje, a na jego miejsce jest ktoś inny.
Błogosławionyś Ty spośród wszystkich szlachetnie urodzonych Janie z Ojczyzny mojej, któryś pierwszy miał odwagę powiadomić świat, że wyostrzony zawiścią i okrucieństwem miecz Damoklesa rzeźbi śmiercią niewinne karki moich braci.
AWS-iarze mają to do siebie, że wyjątkowo kochają celebrę. Pomniki, tablice, wzruszenia, uniesienia, modły, wartości - to ich specjalność. Mają to we krwi. Oczywiście, że pecunia też non olet, ale jedno z drugim nie pozostaje w sprzeczności. Słowo jednak daję, że w Lublinie - mieście KUL-u, Życińskiego i lubelskiego cudu Matki Boskiej, płaczącej w katedrze w 1949 roku - ich skłonność do celebry należy do najbardziej wybujałych w kraju.
Wspomnienia związane z poetą, zdjęcia, filmy, opisy, opowiadania, relacje.
Znałeś Tadeusza? Podziel się z innymi swoimi wspomnieniami.
Reportaże, wywiady i wszelkiego rodzaju wzmianki o poecie oraz Fundacji w czasopismach.