Śmierć Falstaffa
Wybrałem się nad mazurskie jezioro Kisajno, tam gdzie Roman Polański kręcił część zdjęć do "Noża w wodzie" i tam też przeczytałem w "Trybunie" bardzo smutną i zaskakującą wiadomość o śmierci poety Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa. I wtedy przypomniałem sobie słynną frazę księdza Jana Twardowskiego: "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą". Zdążyłem Tadeusza serdecznie, po przyjacielsku ogromnie - nie bójmy się tego słowa - pokochać i mam wrażenie, że nie bez wzajemności, Uświadomiłem sobie jednak, że na przestrzeni kilku lat naszej przyjacielskiej znajomości spotkaliśmy się tak niewiele razy i tak niewiele razy mogłem zaczerpnąć z krynicy jego fenomenalnego dowcipu, humoru i pogody ducha, a także z bogactwa jego wiedzy o życiu.
Kto nie znał Tadeusza osobiście, nawet wyobrazić sobie nie może, jak malowniczym był on człowiekiem. Ogromny, tęgi brzuchaty, z gęstą brodą, impetyczny, ze stentorowym głosem, był jakimś skrzyżowaniem Zeusa, Falstaffa, Colasa Breugnon, Dantona, Franca Fiszera i Zagłoby, choć najbardziej był sobą. Był kimś nie z tej epoki plastikowych idoli jako człowiek z krwi i kości, pełen prawdziwych namiętności, wysławiający się piękną polszczyzną. W swoim dowcipie był szczodry, hojny. Nie dawkował go po aptekarsku, lecz sypał nim wokoło obficie, a vista, od ręki, bo miał też wspaniały refleks. Jego riposty rzucane różnym durniom i bufonom były wspaniałe.
Sam dowcipny miał i tę wspaniałą cechę, że umiał cenić dowcip innych i śmiał się z niego głośno i tubalnie. Był niespożyty w pomysłach i uwielbiał organizować jajcarskie happeningi często oparte na czarnym humorze. Wspomnę tylko jeden epizod, którego byłem świadkiem. Przy okazji kolejnej wigilii poetów i ułanów w Lublinie publiczność czekała na jego przybycie. Nagle gaśnie światło, a przy dźwiękach marsza żałobnego Chopina ubrani na czarno panowie celebransi wnoszą do sali trumnę i stawiają ja na katafalku. Uchyla się jej wieko i - przy oklaskach sali - wychyla się z niej Tadeusz, który wypija strzemiennego za zdrowie gości, a zwłaszcza dam, po czym wieko zostaje zamknięte i trumna z naszym gospodarzem zostaje wyniesiona z sali.
Nie do końca wie, co to znaczy urok życia, kto nie znał Tadeusza. Wiem, że ta fraza zabrzmi konwencjonalnie, ale klnę się, że naprawdę rzadko jej używam i tylko szczerze, ogromnie mi Tadeusza brakuje.
Krzysztof Lubczyński, 2008-06
Wspomnienia związane z poetą, zdjęcia, filmy, opisy, opowiadania, relacje.
Znałeś Tadeusza? Podziel się z innymi swoimi wspomnieniami.
Reportaże, wywiady i wszelkiego rodzaju wzmianki o poecie oraz Fundacji w czasopismach.