Pożegnanie
Jeszcze parę miesięcy temu rozmawialiśmy swobodnie, nie podejrzewając, że to co najgorsze, o czym człowiek nie chciałby wiedzieć, wisi nieuchronnie nad nami. Każdy z nas marzy, żeby w jednej sekundzie - bez bólu, cierpienia, w spokoju i w zgodzie z minionym czasie przemieścić się w ten ostateczny wymiar, rozpłynąć w kosmosie i dobić do tego miejsca, gdzie nasz początek.
Rzeczywiście jednak nieubłaganie prowadzi nas według indywidualnego scenariusza w ten eschatologiczny świat, każdemu wyznaczając inną drogę, każdemu osobną pamięć.
Krzysztof - jak mawiają poeci - odpłyną na tę drugą stronę błękitu w pełni sił twórczych, w wieku, który jako dojrzały jest człowiekowi najbardziej służebny i predysponuje do wielkich dokonań. Tak szybko to się stało, że nawet nie było kiedy porozmawiać o zagadce życia i śmierci, o granicach ludzkiego poznania i o tym wszystkim co istnieje poza barierą ludzkiego umysłu. Jakiś monsun, huragan chwili zgłosił płomień jego serca, dopalił ognisko istnienia. I zadzwoniło w naszych sercach Norwidowskie "I consummatum est" -i dokonało się to, co chcielibyśmy przeżyć za wiele lat albo nigdy.
Mistyka śmierci, której nikt nigdy nie ogarnie, nie przeczuje i nie zrozumie do końca. Krzysztof porwany przez burzliwe fale rzeki Acheron, popłynął w krainę wiecznego marzenia, w kraj pomiędzy cieniem i światłem i pozostanie na zawsze w pamięci rodziny bliskich i tych wszystkich, którzy go kochali. A był człowiekiem szlachetnym i prawym, jakby urodzony i wychowany w Krainie Dobroci i Łagodności. Miał wielki dar nawiązywania kontaktu z ludźmi, umiał ich szanować i rozumieć, stąd było z nim i żegnało tak liczne grono wiernych przyjaciół.
Krzysio był człowiekiem radości życia, której to najpierwszej wartości ludzkiego charakteru u wielu ludzi doszukać się trudno. Czuł wartość i sens istnienia, a z tego wysokiego stopnia świadomości rodzi się czyste, krystaliczne poczucie humoru, człowieczy walor, tak bardzo ceniony w dzisiejszych smutnych czasach. Tak wiele razy radowaliśmy się w karnawałowych i sylwestrowych biesiadach, gdzie On przyjmował na siebie dość trudną rolę perły towarzystwa, ale robił to w sposób tak kulturalny i taktowny, że to wszystko można by bez retuszu i skreśleń prezentować w mediach o każdej porze.
Mając tyle umiejętności i talentów, nigdy nie robił swoją obecnością zbędnego szumu, lubił pozostać w cieniu tylko po to, żeby wysłuchać innych. A umiał to robić znakomicie. Trudno przewidzieć, kiedy jest czas zasiewów, kiedy kwitnienia, a kiedy zbiorów. Ludzkie losy krzyżują się, splatają i przenikają wzajemnie, mijamy się w tej gonitwie do nieskończoności, w odwiecznej wędrówce ku gwiazdom. I wszystko wydaje się dostępne naszym zmysłom i proste, tylko miłości i pamięci nie potrafimy ogarnąć do końca, a śmierci ani na chwilę.
Byłeś, Krzysiu, z nami, cieszyłeś się, radowałeś, a przy końcu życia przyszło zmierzyć się z koniecznością ostatniego tchnienia, z niewyobrażalnym cierpieniem. Do końca byłeś dzielny, skromny i pokorny.
Przyjaciele, 2008
Wspomnienia związane z poetą, zdjęcia, filmy, opisy, opowiadania, relacje.
Znałeś Tadeusza? Podziel się z innymi swoimi wspomnieniami.
Reportaże, wywiady i wszelkiego rodzaju wzmianki o poecie oraz Fundacji w czasopismach.