Requiem. Nad grobem Jana Karskiego
Błogosławionyś Ty spośród wszystkich szlachetnie urodzonych Janie z Ojczyzny mojej, któryś pierwszy miał odwagę powiadomić świat, że wyostrzony zawiścią i okrucieństwem miecz Damoklesa rzeźbi śmiercią niewinne karki moich braci.
Błogosławionyś Ty sprawiedliwy, który winieneś zasiąść wśród bogów Olimpu, a pamięć o Tobie i dzieło Twoje niezłomne niechaj zdobi wiekuisty zapis w księdze mądrości wszystkich narodów.
Błogosławionyś Ty, który jako pierwszy śpiewałeś pieśni o mordowanym bez przyczyny narodzie, a głos Twój - choć donośny - w tchórzliwej ciszy wojny nie rozproszył zbiorowego milczenia i sam jeden nie mógł zatamować oceanu niewinnej krwi.
Szedłeś całe życie z prawdą pod rękę i nic nie mogło ci tego marszu, uporu i konsekwencji zakłócić. Byłeś żołnierzem i filozofem, umiałeś rozproszyć mroki antysemityzmu, umiałeś nauczyć innych Twojego dekalogu wolnego od agresji i przemocy.
Bądź pozdrowiony w błękitach niebios, Janie - odnowicielu duszy ludzkiej, którą jeszcze trzeba do końca oczyścić z irracjonalnych uprzedzeń do braci moich - synów Izraela, którzy mądrością swoją budzili niechęć maluczkich, grzeszących ubóstwem serca.
Nauczycielu pokory, mistrzu logiki i tolerancji, wyznawco prawdy najczystszej! Dziś my, Twoi uczniowie, ślubujemy Ci dalej prowadzić to dzieło drogami znaczonymi przez Twoje serce - od miłości do miłości, od prawdy do prawdy, od pierwszego westchnienia dziecka do najgłębszych zakamarków duszy sędziwego starca.
Dziś, kiedy wypełnia się czara Twojego rozumu i pokory, kiedy osiągnąłeś wyżyny doskonałości w sztuce służenia ludziom i prawdzie, kiedy powtórnie przemierzasz kurierskie szlaki i piszesz tysiące słów o Polsce - swojej bolesnej Ojczyźnie, gdy zdajemy sobie sprawę ile razy śmierć nie chciała Cię przyjąć do swojego królestwa zostawiając ku chwale żywych, gdy trwałeś niczym Troja - opuszczony przez wszystkich, ale niezmienny i niezłomny, najpilniejszy z uczniów Platona, dla którego piękno i dobro i prawda były filozofią życia-
odchodzisz...
Tyle, że nie w cień zapomnienia, a w błękit wiekuistej pamięci.
Miną lata, będzie deszcz, śnieg i słońce, powstaną wiersze i obrazy, wspaniałe budowle i muzyka epoki. Narodzi się niejeden geniusz i znowu stanie nas tysiące pod ścianą płaczu.
Ale Jana Karskiego już z nami nie będzie i nikt, i nic, i nigdy nie wejdzie w tę kaskadę łez suchych okiem.
Tadeusz Kwiatkowski-Cugow, 2000-07-14
Wspomnienia związane z poetą, zdjęcia, filmy, opisy, opowiadania, relacje.
Znałeś Tadeusza? Podziel się z innymi swoimi wspomnieniami.
Reportaże, wywiady i wszelkiego rodzaju wzmianki o poecie oraz Fundacji w czasopismach.