Gazeta Kulturalna "Jeszcze o Cugowie... Moje wspomnienie o Tadziu..."
Odszedł Tadeusz Kwiatkowski-Cugow, ale w moim sercu pozostanie, jako wspaniały poeta... Pamiętam, jak byłem z grupą polskich poetów (ja- jako jedyny w tej grupie Czech - był też Estończyk naturalizowany w Polsce Aarne Puu) w 2002 roku - dzięki zaproszeniu poetki, Marii Mistrioti, w Chalkidzie i jak wracaliśmy przez Ateny, gdzie goszczono nas w Ambasadzie Republiki Polskiej. Tadzio zaimprowizował dwudziestominutowy poemat z prawidłowymi rymami i chyba w trzynastozgłoskowcu, na sposób dawnych greckich olimpijczyków. Cóż to była za uczta... co za wykonanie... Szkoda, że nie miałem przy sobie magnetofonu, żeby utrwalić ten jego niepowtarzalny występ.
Czytając nekrologi i różne wspomnienia zauważyłem, że Tadzio lubił śpiewać w gronie poetów piosenki ułańskie i węgierskie. To nic dziwnego, przecież studiował hungarystykę, ale mało kto wie, że dzięki pobytowi na Węgrzech i na Słowacji nauczył się również - ku mojemu miłemu zdziwieniu - piosenek słowackich!
Mój ojciec urodził się na Słowacji, w tej pięknej ziemi pod Tatrami mamy krewnych ze strony dziadków, którzy po wojnie przywędrowali za chlebem na czeski Śląsk. Skąd bym nie znał słowackich piosenek, jakże innych od czeskich i chyba piękniejszych od nich, w innym rytmie i innej tonacji, w pięknym i miękkim języku słowackim!
Z Tadziem już piosenek słowackich nie zaśpiewam, czy na kolejnej poetyckiej imprezie w Polsce znajdę takiego drugiego polskiego kumpla, aby wieczorem, po spotkaniu literackim, śpiewać słowacko-węgierskie czardasze?
Zamiłowanie Polaków do kultury węgierskiej, jak sądzę, bierze się nie tylko z historycznego porozumienia się z tym narodem "przy wódce i szabelce", ale też z dużego zainteresowania się Węgrami po 1956 roku, kiedy to brutalnie rozgromiono powstanie w tym kraju, za wolność i demokrację tych hardych obywateli tej karpackiej doliny. O tym też nie można zapominać, bowiem bez poczucia wolności nie mógłby żyć Tadzio.
Dzisiaj możemy tylko przypuszczać, jakie niespodziewane wyniki twórcze przyniosłoby improwizowanie wierszy po skosztowaniu wspaniałych węgierskich win, na przykład szlachetnego Tokaju? tego już się nie dowiemy. Szkoda, że tak niespodziewanie i wcześnie odchodzą od nas tak dobrzy ludzie i prawdziwi poeci.
Libor Martinek, 2008-08
Wspomnienia związane z poetą, zdjęcia, filmy, opisy, opowiadania, relacje.
Znałeś Tadeusza? Podziel się z innymi swoimi wspomnieniami.
Reportaże, wywiady i wszelkiego rodzaju wzmianki o poecie oraz Fundacji w czasopismach.