Dziennik Wschodni "Ułan i poeta"
Portrety z pasją
Człowiek orkiestra. Rosyjska dusza. Błazen i prześmiewca. Tropiciel głupoty. Prezydent Międzynarodowego Kongresu Poetów "Arcadia". Ojciec chrzestny lubelskiej wódki ułanów i poetów. Autor przepięknych wierszy dla swoich dzieci. Przez Wacława Oszajcę uznany za "klasyka". Książę poetów lubelskich i światowych. Cugow. Kwiat. Tadzieńka. Czyli Tadeusz Kwiatkowski-Cugow.
Korzenie
Rodzice Tadzia poznali się w Wilnie. Tam w 1940 r. urodził sie przyszły książę lubelskich i światowych poetów. W 1945 r. lutowym transportem deportowani zostali do centralnej Polski. Zamieszkali w opuszczonym garażu we Włocławku. Od zimna i snu na słomianych matach, rozłożonych na betonie, nabawił się w wieku sześciu lat poważnej choroby, która skończyła się niemalże śmiercią kliniczną. Odratowano go z pomocą sprowadzonej ze Stanów penicyliny. Mówi, że wtedy po raz pierwszy mu się udało.
Jak się pan czuje jako klasyk?
zapytano go o to na wieczorze autorskim we Włocławku "Znakomicie, ponieważ dwa lata siedziałem w klasie szóstej i dwa lata w jedenastej- odpowiedział. W szóstej nie chciał tańczyć na akademii ku czci miejscowych sekretarzy, bo nie pozwalał mu na to honor wyniesiony z domu i atencja dla marszałka Piłsudskiego, Powiedział: "Nie będę tańczył dla komunistów, bo zabili mojego ojca w Katyniu".
Po podstawówce skończył Zasadniczą Szkołę Metalowo-Energetyczną. Do średniej szkoły nikt nie chciał go przyjąć, bo był człowiekiem burzliwego umysłu, buntownikiem i już wtedy nie znosił różnej maści kretynów.
W dzienniczku pozostał mu zapis: "Tadeusz powiedział, że nie przyniesie złomu z okazji Zjazdu KC PZPR".
Jako wykwalifikowany tokarz pracował w kilku fabrykach, jeździł w pogotowiu jako sanitariusz, Pracując w Kujawskich Zakładach Monometrów złożył podanie o możliwość kontynuacji nauki w średniej szkole. Oczywiście w systemie wieczorowym. Drugi raz powtórzył jedenastą klasę w gimnazjum za wybitne zdolności matematyczne. Ale miał szczęście spotkać profesora Włodzimierza Gniazdowskiego, ukochanego polonistę, dzięki któremu został poetą.
Na ringu i w teatrze
Przez trzy lata boksował, zdobywając mistrzostwo Polski juniorów. Grał także w Teatrze Ziemi Kujawskiej, co doskonale przygotowało do do egzaminów do szkoły teatralnej. Ale przekroczył limit wieku, gdyż maturę zrobił mając lat dwadzieścia jeden. Zdał więc na polonistykę w Uniwersytecie im. M. Kopernika w Toruniu. Po pierwszym roku został relegowany za śpiewanie "Pierwszej brygady". Którą w akademiku zaśpiewał studencki sekretarz POP, przekonany do tego przez Tadzia za pomocą sugestii psychofizycznych ...
Wtedy także zaproszono go na rozmowę, w której zaproponowano mu wstąpienie do partii. Odpowiedział krótko: "Czy przyszedłem tu na rozmowę, czy żeby mi pan ubliżał?"
W trasie
Przez rok grał w teatrzyku kukiełkowym, następnie zamieszkał w Bieszczadach, gdzie chciał założyć fermę królików. Sen o nich skończył się nagle po bójce w baligrodzkiej knajpie, gdzie jako były bokser "sprawił" paru najtęższym osiłkom wielkie lanie, w efekcie czego musiał naprędce opuścić Baligród.
W Białymstoku jego teatralny szef został zatrzymany za niepłacenie podatków, a Tadeusz zatrzymał się na dłużej w akademiku, organizując w Akademii Medycznej juwenalia.
W stroju Napoleona
Po którejś ze studenckich uciech wracał nocą w stroju Napoleona. Zatrzymało go policja i poszedł do izby wytrzeźwień. Nie miał żadnych dokumentów. Na przesłuchaniu powiedział, że nazywa się Sergiusz Jesienin. Wykupili go koledzy za pieniądze i okazany dowód. Skończyło się kolejną awanturą na komendzie za zmianę nazwiska. A kapitan Milicji Obywatelskiej rzekł mu na odchodne: "Co wy Jesienin, myślicie że milicja to ch...?"
Do Lublina
Po estradowych peregrynacjach wrócił Tadeusz na moment do Torunia, gdzie spotkał się z Edwardem Stachurą. Podczas którejś z poetyckich biesiad Tadeusz sam sobie zadał pytanie: "Co robić dalej?" Na to Stachura: "No to jedź do Lublina, do akademika KUL na ulicę Sławińskiego. Tam jest taki Sasza Grześkowiak. Pójdziesz do niego, on ci wszystko załatwi."
Przyjechał na Sławińskiego. Zamieszkał z Grześkowiakiem, a następnie osiedlił się w rozwalającej się chałupie położonej obok knajpy w Krężnicy Jarej. I zatrudnił się w położonej nieopodal stolarni. Po czym ... zapisał się na eksternistyczne studia, które ukończył na UMCS z sukcesem w 1975 r.
"Wstawaj pijaku, krowa przyjechała"
Zamieszkał w sławnym mieszkaniu przy ul. Strażackiej, odwiedzany w celach hucznych prze grono oryginałów z Jasiem Himilsbachem na czele. Do restauracji piątej kategorii zwanej "Cugowianką", jak nazwano mieszkanie Tadeusz Kwiatkowskiego Cugowa, zajrzał na jeden wieczór Zbigniew Jerzyna, jeden z najznakomitrzych polskich poetów. Został... kilka dni.
Mieszkanie Tadeusza było salonem niezależnym, estradą i scenką, na której odbywały się recitale,wieczory poetyckie i przyjacielskie spotkania. Biesiady literackie, winne i kulinarne kończyły się nad ranem, gdy zaglądał tu serdeczny przyjaciel z... mlekiem. Stawał przed drzwiami, stukał i wołał: "Wstawaj pijaku, krowa przyjechała".
Stan bezgrzeszny
Z pierwszą żoną, w ramach testowania przyszłego małżeństwa, żył dwanaście lat w stanie grzesznym. Uważa ten okres za cudowny i bardzo bezgrzeszny bo - jak mawiali romantycy - dopiero małżeństwo jest grobem miłości. W stanie wojennym wziął ślub, który odbył się w dwanaście osób, z wódką na kartki i przy akompaniamencie pieśni legionowych. Z drugą, obecną żoną, która na co dzień jest kuratorem sądowym, spoważniał. Kiedy z tego związku narodził się syn Karol, w mieszkaniu przy Strażackiej odbyło się ostatnie bankietowanie. Tak szesnaście lat temu na zawsze zamknęła swe podwoje "Cugowianka". Trzeba było tych pięćdziesięciu lat życia, by zrozumieć, ze jednym i najprawdziwszym filozofem i artystą jest dziecko.
Czułe słówka
To z inicjatywy i pasji Tadeusza Kwiatkowskiego-Cugowa odbył się w ubiegłym roku w Lublinie Międzynarodowy Kongres Poetów, na który przybyli poeci z Grecji, Iraku, Japonii, Litwy, Niemiec, Polski, Ukrainy, Węgier, Włoch i Stanów Zjednoczonych. Na powitalnej uroczystości, która odbyła się na placu Litewskim, zabrakło wojewody i prezydenta Lublina. Dla Tadeusza znaczyło to, że są biurokraci, którym obojętna jest kultura i literatura. Swoje powitanie rozpoczął od czułych słówek: "Dziękujemy wojewodzie i prezydentowi za to, że nie zjawili się na placu Litewskim, bo nie są nam do niczego potrzebni. Mamy ich w dupie!".
Do czego służy Ministerstwo Kultury?
Odpowiedź na to pytanie wiąże się z osobą Ireneusza Iredyńskiego i następującym zdarzeniem. Spacerował kiedyś Cugow z Iredyńskim po Krakowskim Przedmieściu w stołecznym mieście Warszawa.
- Gdy mijaliśmy pałac Potockich, nieboszczyk Iredyński powiedział: "Chodź pokażę ci, do czego służy Ministerstwo Kultury i Sztuki". Zaintrygowany, wszedłem za nim do środka. Przemierzyliśmy kilka korytarzy. Na jednym z nich Iredyński, ku memu zdumieniu, wciągnął mnie do toalety, starannie zamknął drzwi kabiny, wyjął półlitrówkę, odbił, przepił do mnie i rzekł: "Masz Tadziu wypij, bo do tego poetom służy Ministerstwo Kultury i Sztuki!"
Wariat cudowny
Twierdzi, że natura w nadmiarze obdarowała go poczuciem humoru za to, że jest pogrobowcem. W 1998 roku powiedział "Gazecie Polskiej" w Toronto, że czasami żałuję, że nie jest politykiem. Gdy patrzy, jak jeden z drugim w telewizji walczy przeciwko trzeciemu, łapie się za głowę.
- Jejku! Jak ja bym chciał mieć kogoś takiego w domu! Na noc zamykałbym go w szufladzie, rano ustawiałbym na biurku, nakręcał sprężynę, a tu z ust polityka wylatuje potokiem piękna mowa ojczysta!
Wrzeciono przemijania
Kiedy ty rośniesz bracie
Mama mówi że w nocy
jeszcze kilka jesieni
i pożegnam się z moimi butami
ale to dobrze synku dobrze
fotel szefa w naszym domu
wkrótce będzie wolny
Siadaj i ciągnij dalej
To Cugowów wrzeciono przemijania
I pamiętaj: Ani chwili bez muzyki
Ani minuty bez wiersza
Ani oddechu bez miłości
W Arkadii
Nosi w sobie duszę chłopca. Może dlatego tak rozumie swoich synów. I tak pięknie do nich "gada" poetyckim słowem. W 1993 r. założył i zarejestrował stowarzyszenie pod nazwą Międzynarodowy Kongres Poetów "Arkadia". Od tamtej pory Cugow organizuje w Lublinie po kilka ważnych imprez rocznie: Światowy Festiwal Pieśni i Poezji Wariatów, Świętojańska Noc Poetów, Misterium Chleba. Najważniejsza jest jednak Wigilia Poetów i Ułanów, która na stałe rozgościła się w Dworku Grafa. W znaczącej oprawie, z towarzystwem ułanów z różnych stron świata, przebywają w dobrym towarzystwie i bawią się uczeni, artyści i poeci.
Śpieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą
Stracił ostatnio dwóch przyjaciół: Arnolda Superczyńskiego i Kazimierza Grześkowiaka.
- Na pogrzebie Saszy doszedłem do wniosku, że kremacja to niezła sprawa. Jak niosą trumnę to wiadomo, że tam leży człowiek. A tu nieśli coś w rodzaju skrzynki ze starych patefonów. Już jest przekroczony następny etap po śmierci. Jakbyś się spotkał z kimś po dwudziestu latach. Na dalszej drodze.
W kamizelce ratunkowej
Jak cię będę kochał synku
Jak już będziesz duży
Wysoki silny i wysportowany
Wtedy ja zacznę powoli wsiadać
w kamizelce ratunkowej
do łodzi Charona
Czas mnie zegnie
I zadzwoni w uchu
Kantyczką pokory...
W tekście wykorzystałem wiersze z tomiku "Karoland" wydanego w niewielkim nakładzie przez Dyrekcję Okręgu Poczty w Lublinie.
Waldemar Sulisz, 1999-04-23
Wspomnienia związane z poetą, zdjęcia, filmy, opisy, opowiadania, relacje.
Znałeś Tadeusza? Podziel się z innymi swoimi wspomnieniami.
Reportaże, wywiady i wszelkiego rodzaju wzmianki o poecie oraz Fundacji w czasopismach.