Wydawca: Wydawnictwo L-Print
Rok wydania: 2008
ISBN: 9788-3602-55-322
Moje życie nie liczy się na lata. Ono jest mierzone estetoidami, positiv emocjonami, gradaułami wzruszenia, czyli księgi śpiewów mojej duszy. O poecie nie można powiedzieć... żył lat. To dotyczy świata znormalizowanego, osadzonego na mieliźnie, świata synekur, blichtru, kitu, wazeliny, złotych sygnetów i łańcuchów, świata pieniądza, intryg, nagonki, wreszcie zbrodni.
Świat poetów to górne, najwyższe warstwy stratosfery, gdzie nic nie obowiązuje, wszystko się toczy i ulata, a przemijanie spowalnia każdą kroplę wiersza i powraca w barwach zadumy. Poeta tak naprawdę należy do unikalnego, opierającego się wszelkiemu poznaniu, świata własnego eremu. Gdzie ten jest otwarty na okazałość horyzontu, nieznany niepoznawalny dla innych, którym burze namiętności i chęci posiadania martwych świecidełek zatrzasnęły bramy do Edenu Poznania na zawsze. Poeta to rasowy anachoreta, dyplomowany wariat, tropiciel nieznanego, umykającego piękna. Wszystko co ma nosi przy sobie... przyodziany w chiton wierszy, z narzuconą na ramiona chlajną, przysłaniającą ramiona i twarz, przed atakami pustynnej burzy bezczeszczącego pospólstwa. Nigdy o nim nie wiadomo, gdzie jest, jaki jest i czy jest w ogóle.
Poeci prawdziwi - nie nuworysze kalikujących słów, plagiatopaci zakurzonych inkunabułów, afazjaci okultystycznych próżni, pożeracze wszystkich napisanych im deserów - to konstelacja kulturowa i antropologiczna, o nieokreślonej właściwości charakteru, biochemii organizmu i woli. Treść i znaczenie ich poetyckich krajobrazów nigdy nie funkcjonują w odosobnieniu, zawsze postrzegane są być muszą w kontekście zbioru wartości estetycznych, czyli człowieka i i dzieła.
Poeta zawsze jest pielgrzymem piękna, mieszkańcem trwającego bez względu na wiek błękitnego dzieciństwa, ciągle układający swoje zabawki w odwieczny rebus ponadczasowych wartości krzyżówkę gwiazdozbiorów i metaforytów formułujących matematyczne prawidła języka. To oni galernicy słowa od zarania dziejów ustawiali greckie kolumny i ciosali kamienne bloki na piramidy. To oni wpisali na zawsze wśród powiewających na wietrze gałązek wierzby płaczącej i przytulonego do niej Szopena, w zamyśleniu i zadumie. Czarni od kurzu piekieł, codziennie wykuwający kilofami bezsenności diamenty poetyckich figur wśród skalnej gorączki jednego słowa, białego jak twarz starca w malignie, jak gorączka skazańca ze sznurem na szyi...żeby od niego zacząć poetyckie hafty białą wstęgą poematu.
Mój czas nie ma czasu, płynie do Galatei - Cugovii - Vilniony - do boginek mojego dzieciństwa, spacerujących suchą stopą po oswojonych dźwiękami moich wierszy, falach Wilii.
Wspomnienia związane z poetą, zdjęcia, filmy, opisy, opowiadania, relacje.
Znałeś Tadeusza? Podziel się z innymi swoimi wspomnieniami.
Reportaże, wywiady i wszelkiego rodzaju wzmianki o poecie oraz Fundacji w czasopismach.